Magda Nowińska - RuchomyAlfabet.pl

Mam na imię Magda. Moja droga do tego miejsca była długa i obfitowała w zakręty i zwroty akcji. Kiedy zaczynałam studiować polonistykę, byłam pewna, że zostanę zanurzonym w słownikach, zamieszkałym w bibliotekach naukowcem. Kiedy ją kończyłam, chciałam podbijać rynek wydawniczy. Na pewno nie myślałam o pracy z dziećmi, na wszelki wypadek uniknęłam jakichkolwiek specjalizacji pedagogiczno-nauczycielskich, co po przeszło dziesięciu latach miało wywrzeć duży wpływ na moje ścieżki.

Z zamiłowania do małej dziedziny językoznawczej, jaką jest fonetyka, trafiłam na studia logopedyczne i długo buntowałam się przed uznaniem tej nauki za część pedagogiki. Dla mnie to była praca z głoskami. Nie z dziećmi. Przed pierwszymi praktykami w poradni psychologiczno-pedagogicznej drżałam. Na praktykach ze stresu powiedziałam [lejeń] zamiast [jeleń]. Ale tamten chłopiec wcale mnie nie połknął. I wtedy wszystko się odblokowało.

Od tamtego czasu ukończyłam neurologopedię kliniczną, która otworzyła moją głowę na tryb poszukiwania rozwiązań i zadawania pytań. Schowałam wiele przekonań ze studiów logopedycznych głęboko do szafy i zobaczyłam, że na człowieka patrzy się holistycznie — nawet w terapii logopedycznej.

Ale to dopiero moje dzieci (notabene urodzone w trakcie tych dwuletnich studiów neurologopedycznych) pokazały mi, jak daleko jestem w stanie szukać, jak bardzo nie ma oczywistych sytuacji, a już na pewno — gotowych rozwiązań.

Na dalsze poszukiwania wybrałam się na studia podyplomowe z zakresu pedagogiki i edukacji Marii Montessori, o której wówczas wiedziałam tyle co nic, a dokładniej, że podobno jej hasłem przewodnim było „Pomóż mi to zrobić samodzielnie”. Z wypiekami na twarzy i z synem przy piersi odkrywałam kolejne tajemnice tej cudownej kobiety. Ja jej po prostu uwierzyłam.

Kiedy wiosną przyszło nam zagłębić się w pracę z materiałem językowym Marii Montessori, doznałam fantastycznego wrażenia, kiedy wszystkie elementy zaczęły wskakiwać w mojej głowie na swoje miejsce. Siedziałam wtedy obok naszej nauczycielki (skądinąd logopedki) i powiedziałam do niej: „Przecież to jest logopedia”.

Wtedy właśnie wykiełkował we mnie pomysł, by połączyć pracę terapeutyczną z metodą Marii Montessori, ale musiało upłynąć jeszcze dużo czasu, aż udało mu się przebić na powierzchnię. W tym czasie trzy razy podchodziłam do tematu pracy w montessoriańskim przedszkolu (jako nauczycielka, którą nigdy być nie chciałam) i trzy razy z różnych przyczyn się na nią nie decydowałam. Ostatni raz był tym, w którym podjęłam decyzję: zrobię to samodzielnie.

Dzisiaj zapraszam Cię do mojego miejsca. Ruchomy Alfabet to połączenie logopedii, pracy z dzieckiem, doboru odpowiedniego materiału rozwojowego i pedagogiki Marii Montessori.