Rymowanie jest proste
Rymowanie jest proste. Czterolatki to wiedzą. Na przykład jakiś czas temu moja czteroipółletnia córka siedziała przy stole ze swoim równoletnim kolegą i sypali rymami jak z rękawa. Talerz-potalerz. Łyżka-kałyżka. Oko-loko etc. My, matki tych dzieci, obie polonistki, z uznaniem kiwałyśmy głowami i mówiłyśmy filologicznym żargonem: „Mhm, rymy dokładne”.

Tak, rymowanie jest proste. Jakkolwiek satyrycznie powyższa historia nie zabrzmiała, dzieci intuicyjnie wiedzą, co to jest rym, jak go wysłuchać — i jak go stworzyć.
Czy rymowanie jest ważne dla rozwoju mowy?
Tak. Słuchanie, wymyślanie, recytowanie rymowanek jest pewną cegiełką do zbudowania kompetencji językowych i powinniśmy mieć zakodowane z tyłu głowy, że warto z dziećmi bawić się rymami.
- Rymowanie niezwykle rozwija u dzieci (u dorosłych też) świadomość metajęzykową, co oznacza po prostu, że wybrzmienie rymów zwraca uwagę na sposób użycia języka, a nie na samą treść komunikatu. Czyli ważniejsze staje się to, JAK coś zostało powiedziane, a nie tylko O CZYM. W wielu tekstach, zwłaszcza tych dziecięcych i rymowanych, większe znaczenie ma warstwa brzmieniowa języka, aniżeli logika opowiedzianej historii. Dzieci to słyszą, lubią się bawić rymami, szukają ich i cieszą się, kiedy odkryją, że coś się rymuje.
- Ponadto teksty rymowane ćwiczą poczucie rytmu, bo rymów najlepiej się słucha w mocno zrytmizowanych wierszach. Nadają się więc do wszelkich ćwiczeń z zakresu logorytmiki. Zwracają przy okazji uwagę dziecka na takie aspekty mowy jak intonacja i akcent (o akcencie nieco pisałam [tutaj]).
- Stymulują słuch fonematyczny, czyli wspomagają budowanie świadomości istnienia różnych głosek (dźwięków) w wyrazach, rozróżniania ich, wyłapywania ich cech. Bez dobrze działającego słuchu fonematycznego nie można mówić o prawidłowym różnicowaniu wyrazów. To właśnie teksty rymowane kierują uwagę na to, że dwa wyrazy brzmią bardzo podobnie, a mimo to znaczą zupełnie coś innego. Żeby odkryć, dlaczego tak jest, dziecko musi te różnice wysłuchać.
Zabawy rymowane są jednymi z ważniejszych ćwiczeń podczas treningu słuchu fonematycznego — a ten jest niezwykle istotny między innymi w nauce pisania. - Jak każda aktywność związana z językiem, mową, rymy wzbogacają słownictwo. Po pierwsze dlatego, że dziecko poznaje nowy tekst, a każdy nowy kolejny tekst przynosi poszerzenie zasobu słownika. Po drugie dlatego, że autorzy rymowanek często dokonują nieoczywistych wyborów wyrazów w imię zachowania rymu i rytmu — czyli mówią o czymś w inny sposób, innymi słowami, niż gdyby mieli to zrobić prozą.
Dzięki temu poznajemy wyrazy, których nie usłyszymy na co dzień. Warto zwrócić na to uwagę podczas wspólnego czytania wierszy, zdarza się bowiem często, że dzieci nie rozumiejąc słów, przekręcają je do bardziej znanych form, zniekształcają ich brzmienie lub w ogóle pomijają. Niektóre (jak moje na przykład) upierają się, że mają rację i ich wersja jest najlepsza. - Teksty rymowane wyrabiają oczekiwanie słów, które w danym kontekście mają być użyte. Dzieciom najłatwiej na początku jest odtwarzać z pamięci ostatnie wyrazy dwuwierszów, czyli te, które się rymują. Najszybciej zapamiętają właśnie te wyrazy — nie tylko w tym kontekście, ale tak po prostu. Z czasem nauczą się powtarzać całe wiersze (wystarczy je odpowiednio dużo razy przeczytać). Zaawansowanym fanom rymów można zaproponować odgadywanie rymu w wierszu. Dziecko będzie wiedziało, że dwuwiersz powinien zakończyć się rymem, choć nie zawsze odgadnie, o który wyraz chodzi. Ale tak naprawdę nie w tym rzecz. Pozwólmy na zabawę, uwolnijmy tekst, niech stworzy się jeszcze raz za każdym odczytaniem.
Czy rymowanie jest ważne dla ogólnego rozwoju dziecka?
Oprócz niezaprzeczalnie korzystnego wpływu rymowania na rozwój mowy, mamy szereg pozajęzykowych funkcji, które są dzięki rymom wspierane. Wśród nich wymienię:
- Funkcje mnemotechniczne, czyli ułatwiające zapamiętywanie. Rewelacyjne podczas nauki. Wystarczy zrymować kluczową informację, a w mózgu otworzą się szeroko drzwi do pozostałych informacji na dany temat. Kto nie zna T-Raperów znad Wisły i ich serii o lekturach szkolnych oraz władcach Polski, ten… ten jest młody. Ja pamiętam: Mieszko, Mieszko! Mój koleżko! Rymowane wiersze najłatwiej jest zapamiętać, nawet jeśli są to obszerne fragmenty.
- Przykuwają uwagę. Rym i rytm, szczególnie dobrze przeczytane, zainteresują niezainteresowanych na co dzień literaturą. Ułatwią i zachęcą do poznawania tekstów, czytania z rodzicem.
- Wrażliwość melodyczna. Teksty rymowane i zrytmizowane rządzą się swoimi prawami, jeśli chodzi o intonację, czyli tak zwaną melodię mowy. Łatwo także te utwory przekształcić w proste piosenki.
Poeci dla dzieci
Mamy w polskiej literaturze dziecięcej całkiem sporą rubrykę z wierszami. Na początek polecam klasyków: Juliana Tuwima i Jana Brzechwę. Po pierwsze dlatego właśnie, że to klasycy ze świetnym warsztatem. Po drugie, ich teksty będą zrozumiałe dla najmłodszych, ponieważ nie mają rozbudowanej metaforyki (oprócz tego, że wielu ich bohaterów jest zwierzętami). Po trzecie, ograniczają humor i pewien koncept językowy, bardzo trudny do wyłapania przez najmłodszych.
Po prostu ich teksty opowiadają pewną historię i nie trzeba tłumaczyć się dziecku z ukrytych znaczeń. Jeśli nie wiesz, od czego naprawdę zacząć, polecę wiersz wszech czasów, mianowicie Lokomotywę Tuwima. Zapewniam, że dorosły będzie miał zabawę w to, by za każdym kolejnym razem przeczytać ją lepiej, bardziej rytmicznie, szybciej, wolniej; w końcu nawet zrozumiesz, jak działają tłoki.
Dla bardziej zaawansowanych słuchaczy polecam takich autorów jak Wanda Chotomska, która warsztatem dorównuje spokojnie wyżej wymienionym panom, ale w mojej opinii do wysłuchania jej wierszy potrzeba nieco więcej skupienia.
Dla koneserów i złaknionych klasyki dobrym wyborem będzie także Aleksander Fredro, chociaż trzeba zachować czujność przy niektórych przestarzałych dziś formach.
Przyjemna lektura dla dzieci w wieku przedszkolnym to Przedszkoludki. Sto radości i dwa smutki Agnieszki Frączek, gdzie wiersze gładko wplatają się w krótkie narracje prozą. Tematyka stricte przedszkolna, choć moje domowe dzieci także je uwielbiają.
Starsze dzieci być może zachwycą się wierszami Michała Rusinka. Tomy Jak przekręcać i przeklinać oraz Wierszyki domowe mnie zachwyciły, moje dzieci (4-letnie) jeszcze nie. Tutaj właśnie mamy zabawę słowem, semantyką, dwuznacznością, podtekstem.
Od Michała Rusinka naprawdę niedaleko jest do noblistki Wisławy Szymborskiej (której był sekretarzem), a która napisała wiele krótkich wierszowanych form, jak choćby cykl wierszyków pod wspólną nazwą “lepieje”. Gorąco polecam je odszukać i zaserwować dzieciom, na deser.
Lepiej złamać obie nogi, niż miejscowe zjeść pierogi.
Jak ja nie lubię czytać wierszy!
Na koniec rada dla wierszoopornych. Prawdopodobnie nie tylko ja nie przepadam za głośnym czytanie dzieciom wierszy, do czego się przyznaję. Czytałam i czytam z poczucia obowiązku, dlatego że wiem, jakie to ważne (patrz wyżej). Po prostu nie lubię słuchać swojego głośnego odczytania, bo zawsze wydaje mi się, że jest za ubogo (w rytm, intonację, interpretację).
Takim właśnie osobom polecam audiobooki nagrane przez profesjonalnych aktorów (zazwyczaj dobrze znanych: Piotr Fronczewski, Wiktor Zborowski, Krzysztof Globisz, Maciej Stuhr, Jerzy Stuhr, Edyta Jungowska). Nie ma nic lepszego od dobrze odczytanego wiersza.
Przedszkolna nauka wierszy i piosenek
Dziś jest dzień, w którym moje dzieci na własne żądanie poszły do przedszkola. Z tego tytułu nachodzą mnie różne refleksje. Z tej okazji podzielę się jedną z nich, dotyczącą i przedszkola i rymowanych wierszyków — chodzi o metodykę nauczania wierszy i piosenek w przedszkolu.
Po pierwsze zadziwia mnie przekonanie, że jednym z zadań przedszkola jest nauczenie dzieci wierszyków i piosenek na pamięć. Z zasłyszanych rozmów wywnioskowałam, że jest to wręcz oczekiwane przez rodziców.
No powiedz, jakiego wierszyka dziś się nauczyłeś?
Pójdzie do przedszkola, to się nauczy chociaż tych wierszyków.
No pokaż babci, czego was tam uczą w przedszkolu.
Po drugie, odnoszę wrażenie, że podczas żadnych zajęć dzieci tak się nie nudzą jak podczas nauki tekstu wiersza i piosenki. Znacie ten scenariusz.
Pani mówi pierwszy wers. Dzieci powtarzają pierwszy wers.
Pani mówi drugi wers. Dzieci powtarzają drugi wers.
Pani mówi pierwszy i drugi wers. Dzieci powtarzają pierwszy i drugi wers.
Wszystko tonem beznamiętnym, rytmem aspirującym do poziomu ekscytacji syntezatora mowy. Zwłaszcza piosenki pozbawione melodii tracą trzy czwarte swojej wartości. Gdzie radość, gdzie spontaniczna zabawa rymem dzieci?
Jak to zrobić lepiej? Zwyczajnie. Jeśli już przyjmiemy, że te wiersze i piosenki wyuczone na pamięć są niezbędne, po prostu czytajmy je razem z dziećmi. Wiele razy, kilkakrotnie w ciągu dnia, jako przerywnik. Nie sadzajmy dzieci w kółko po turecku, pozwólmy na spontaniczny ruch. Czytajmy je z życiem należnym każdemu tekstowi opowiadającemu jakąś historię. Po prostu zamiast klepać bez sensu, stwórzmy z tego przedstawienie, za każdym razem. Nie ma siły, w końcu się nauczą, a im więcej będzie w tym emocji, tym pójdzie szybciej i efekt na występie murowany.
No właśnie. Po trzecie, występy. Życzyłabym sobie, ale przede wszystkim dzieciom, żeby respektowane były ich potrzeby i granice i żeby żadne dziecko w imię “no powiedz wierszyk na dzień mamusi” nie było zmuszane do wystąpień publicznych, na które nie ma ochoty.
Rymowanie jest potrzebne. Ale nie za każdą cenę.
—
W następnym wpisie pokażę proste zabawy z rymami.
Trafiłam tu przypadkiem, ale już wiem, że zostanę na dłużej 🙂